Napastnik nie jest priorytetem dla Lecha?!

Prezes Lecha Poznań, Karol Klimczak w dzisiejszym wywiadzie dla Przeglądu Sportowego przyznał, że kibice nie mają się co martwić o transfery, bowiem Rada Nadzorcza klubu zaakceptowała kwotę przewidzianą na wzmocnienia. Co to oznacza? W zasadzie to niewiele, ponieważ nie wiadomo ile owa kwota wynosi. Dowiadujemy się jednak, że priorytetem nie jest sprowadzenie napastnika.

Rozmowa z prezesem Klimczakiem jest dość obszerna. My chcielibyśmy zwrócić głównie uwagę na kwestie najbardziej palące – transfery. Boss Kolejorza w wywiadzie z Przeglądem Sportowym wspomina, że zimą można spodziewać się wzmocnień i… są nawet na nie pieniądze! – W Lechu, jak w większości klubów w Polsce, mamy trudną sytuację finansową. Musieliśmy wprowadzić ogromne oszczędności finansowe i organizacyjne właśnie po to, aby móc dokonać wzmocnień w zespole. Oszczędzamy, nawet bardzo, by akumulować środki na transfery. Mamy problemy, ale próbujemy zrównoważyć budżet. Nie staramy się żyć na kredyt. Jak najszybciej musimy zbilansować koszty i przychody. Jednak mamy w budżecie zarezerwowane środki na transfery – czytamy. – Rada nadzorcza w piątek zatwierdziła plany komitetu transferowego. Uczulono nas jednak po raz kolejny, by wszystko dobrze przemyśleć, by nie wpędzić się w kolejne problemy. Rada potwierdziła kwotę na wzmocnienia, ale nie określiła, ilu mamy zakontraktować graczy – dodaje Klimczak.

Co nas szczególnie zaciekawiło? Po pierwsze – Bułgarską według słów prezesa opuścić mogą Jakub Wilk i Vojo Ubiparip. Oznacza to, że Lech pozbywa się tak naprawdę jednego z dwójki napastników, których ma (Bartosza Bereszyńskiego do grona snajperów na razie nie zaliczamy). I nie widzielibyśmy w tym nic dziwnego, ponieważ Serb strzelania bramek pewnie uczyłby się do czterdziestki. Niepokoi nas fakt, że (po drugie) w takim układzie dla szefów Lecha priorytetem nie jest sprowadzenie nie tylko jego następcy, ale kogoś kto grałby na szpicy niebiesko-białych pierwsze skrzypce.

– Wiemy, jakie pozycje wymagają wzmocnień. Rozmawialiśmy o tym też z piłkarzami, bo w klubie i szatni panuje fajna, otwarta atmosfera. Zawodnicy wiedzą, kto jest potrzebny na boisku. Priorytet to ściągnięcie ofensywnego pomocnika, a w dalszej kolejności napastnika – mówi Klimczak w PS.

Może słowa prezesa zostały nieco przeinaczone, może nie do końca zrozumiane. Przyznacie jednak, że zacytowana wypowiedź nie wygląda dość fartownie. A jeśli rzeczywiście padła, to my chyba czegoś nie rozumiemy.

Być może przegapiłeś